Poznajcie Etnę





Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek napiszę tego typu tekst…
A jednak…
Poznajcie, więc Etnę i jej historię…



 
Kilka tygodni temu w naszym ogrodzie okociła się nam dzika kotka…
Szybko jednak porzuciła swoje śliczne dziecko i uciekła…
Wzięliśmy kotka do domu by nie zamarzł.
Sądząc, że może być chory, zdecydowaliśmy się na wizytę weterynaryjną…
Lekarz stwierdził, że kociak jest zdrowy, ale może matka nie miała go(a właściwie jej), jak wykarmić…
Powiedział też, że urodziła się gdzieś w połowie sierpnia(14-tego są moje urodziny) i to był dla mnie „mocny” argument…
W ten oto sposób do naszej rodziny dołączyła mała, trójkolorowa kotka…
 
I trzeba było wybrać imię…
Najlepiej takie na E, by tradycji stało się zadość…
Było to dosyć trudne zadanie, gdyż to kolejna kotka a ja zawsze marzyłam o… Erneście…
I tym razem miałam nadzieję, że po dwóch wspaniałych koteczkach(Emmie i Emilce), trafi się kocurek…
No niestety, los zdecydował inaczej…
Wymyśliłam zatem Etnę i myślę, że był to strzał w 10!
Jest to bowiem „Wulkan” pozytywnej energii, radości i miłości…
Choć na początku ten maluszek nie umiał nawet jeść, ani korzystać z kuwety, to uczy się niezwykle szybko i co dzień zdobywa nowe sprawności…
Byłam bardzo szczęśliwa, gdy pierwszy raz samodzielnie wdrapała się na moje kolana.
Każdego dnia daje mi ogrom radości…
 
Ta mała koteczka zjednuje sobie wszystkich i widać jak kocha swoją nową rodzinę.

Uwielbia spać na moich ciuchach…



 
I bawić się z „kotkiem w lustrze”….


 


Cieszę się, że pojawiła się w moim życiu.
Bo już chyba trochę zapomniałam jak to jest, gdy „ktoś” ubrany w miękkie futerko, zawsze szczery i nieumiejący udawać, cieszy się na mój widok i patrzy z miłością w oczach…
Teraz wiem, że mi tego bardzo brakowało…
 
Choć zawsze będę pamiętać, o każdym moim zwierzaku, to nie ma ich przy mnie…
 
A Etna jest i może rozweselić, każdy mój dzień…
 
Mam nadzieję, że będzie szczęśliwa i nie spotka jej los Emilki.


*********
Kliknij, aby przeczytać również:

*******

Jeśli podobają ci się moje posty postaw mi kawkę: 

Komentarze