Emilka za Tęczowym Mostem

 Cóż można napisać, gdy serce z bólu pęka?

Kilkanaście miesięcy temu, pisałam Wam o Emilce, małej kotce wyrzuconej przez kogoś na pastwę losu.
Kilka miesięcy wstecz musiałam pożegnać moją ukochaną Emmę.
 
Gdy cierpiałam po jej stracie, życzliwa osoba napisała, że na pewno kolejny kot niedługo mnie pokocha…
 
I tak się stało…
Mała niesforna Emilka, zaczęła zachowaniem coraz bardziej przypominać Emmę. Przychodziła do mnie do łóżka i do łazienki.
Wiedziała jak ułatwić mi zabawę….
Wszyscy, którzy ją znali, mówili, że jest szczęśliwym kotkiem…
Wdzięcznym za uratowanie życia, wręcz „zawsze uśmiechniętym”



Była żywym sreberkiem, iskierką…
Była też niestety, kotem wychodzącym….
Choć zawsze wracała…
 
Niestety, do czasu…
W czwartek zaginęła, miałam nadzieję, że wróci, że będę czekać do skutku, choćby miesiącami, ale będę…
Pisałam apele w internecie, znajomi udostępniając, próbowali pomóc…
Z tego miejsca, pragnę podziękować Wam za wsparcie…



 

Dziś dowiedziałam się, że nie żyje.
Mam nadzieję, że nie cierpiałaś, kochanie…
Twój ostatni wieczorny spacer, skończył się tragicznie, niestety…

Moja kochana wariatko, jesteś już z Emmą za tęczowym mostem…
Zbyt szybko przyszło wam się spotkać kolejny raz….
Zbyt mało czasu było nam dane…
Zbyt mało razy powiedziałam do kociego, uszka „kocham”….
Zbyt mało razy zdążyłam okazać miłość, choć Ty dawałaś jej na tony…


Biegajcie kochane koteczki razem szczęśliwe i czekajcie… pewnego dnia się spotkamy…. Wtulę się w czarne futerko i w to szare i znów się uśmiechnę….
 
Milciu, choć tylko niewiele ponad rok byłaś w moim życiu, to mam nadzieję, że byłaś szczęśliwa…
Ja dzięki Tobie byłam i żadne słowa nie wyrażą mojego bólu…
Łzy jednak kiedyś obeschną, a wspomnienia miłości i życzliwości jakie mi dawałaś, zostaną.

Tradycyjnie zostawiłam sobie Twoją książeczkę zdrowia i ulubioną myszkę….
Oraz w pamięci te cudowne chwile….
Dziękuję, skarbie i do zobaczenia😘

Kliknij, aby przeczytać również:

Komentarze