Intrygująca, zabawna komedia o perypetiach kobiety szukającej męża na portalach randkowych i matrymonialnych.
Bohaterka, szukając swego ideału, poznaje cały przekrój męskich typów. Czy jednak uda jej się znaleźć tego jedynego? Tym bardziej, że poprzeczkę zawiesiła wysoko: szuka praktykującego katolika w katolickim kraju...
Bohaterka, szukając swego ideału, poznaje cały przekrój męskich typów. Czy jednak uda jej się znaleźć tego jedynego? Tym bardziej, że poprzeczkę zawiesiła wysoko: szuka praktykującego katolika w katolickim kraju...
źródło opisu: opis wydawcy
źródło okładki: LubimyCzytac.pl
źródło okładki: LubimyCzytac.pl
Moja opinia:
Czy
pamiętnik kobiety randkującej przez internet, może rozśmieszyć do łez?
A może jednak irytuje?
Zapraszam do zapoznania się z moją opinią…
„Małżeństwo (nie) mile
widziane, to krótka książeczka autorstwa Katarzyny T. Nowak.
Główną bohaterką jest kobieta, tuż po okrągłych urodzinach(nie wiemy, których).
Ze względu na fakt, że jest gorliwą katoliczką, ma dosyć wygórowane wymagania względem kandydatów.
Muszą podzielać jej poglądy, a przynajmniej je szanować.
W swoim pamiętniku, bohaterka opisuje, liczną korespondencję, z niezliczonymi mężczyznami.
Męskich postaci było na tych 100 stronach tylu, iż czasem trudno było mi połapać się, kto z kim, dlaczego i kiedy…
Podziwiałam w tym miejscu autorkę pamiętnika, że ona dawała radę to wszystko spamiętać…
Z częścią facetów ta niewiasta tylko korespondowała, z częścią również się spotykała, z jednym nawet była zaręczona.
Momentami miałam wrażenie, że kręci się wokół własnego ogona i sama nie wie czego chce…
Mogę powiedzieć, że część
moich internetowych rozmów wyglądała podobnie, choć ja męża nie szukałam…
Czy udało mi się poznać kogoś wartościowego? Nie…
Czy moim zdaniem jest to możliwe? Oczywiście…
Czy udało się to
bohaterce książki?
O tym przekonajcie się czytając „Małżeństwo (nie) mile widziane…
Jeśli pamiętacie czasy
komunikatorów takich jak Tlen, czy też GG, to może nawet uśmiechniecie się do
swych wspomnień…😉
Generalnie oceniam tę
książkę jako najsłabszą z przeczytanych przeze mnie utworów Pani Katarzyny…
Nie będę Wam odradzać
lektury, ale nie będę Was również specjalnie do niej nakłaniała
A może jednak irytuje?
Zapraszam do zapoznania się z moją opinią…
Główną bohaterką jest kobieta, tuż po okrągłych urodzinach(nie wiemy, których).
Ze względu na fakt, że jest gorliwą katoliczką, ma dosyć wygórowane wymagania względem kandydatów.
Muszą podzielać jej poglądy, a przynajmniej je szanować.
W swoim pamiętniku, bohaterka opisuje, liczną korespondencję, z niezliczonymi mężczyznami.
Męskich postaci było na tych 100 stronach tylu, iż czasem trudno było mi połapać się, kto z kim, dlaczego i kiedy…
Podziwiałam w tym miejscu autorkę pamiętnika, że ona dawała radę to wszystko spamiętać…
Z częścią facetów ta niewiasta tylko korespondowała, z częścią również się spotykała, z jednym nawet była zaręczona.
Momentami miałam wrażenie, że kręci się wokół własnego ogona i sama nie wie czego chce…
Czy udało mi się poznać kogoś wartościowego? Nie…
Czy moim zdaniem jest to możliwe? Oczywiście…
O tym przekonajcie się czytając „Małżeństwo (nie) mile widziane…
Komentarze
Prześlij komentarz