Julia, młoda dziewczyna pracująca w szpitalu jako instrumentariuszka, próbuje poukładać sobie życie po tragicznym wypadku, w którym zginęli jej rodzice. Kiedy poznaje przystojnego anestezjologa Tomka, nie może uwierzyć, że los w końcu postanowił się do niej uśmiechnąć. Jednak ich sielanka nie trwa długo, a w życiu Julii pojawiają się kolejne problemy. Kryminalna przeszłość brata, zawirowania uczuciowe i poważna choroba nie pozwalają jej na osiągnięcie szczęścia, o którym tak bardzo marzy. Czy będzie miała siłę, by odeprzeć kłębiące się w jej głowie czarne myśli? Czy znajdzie się ktoś, kto pomoże jej stoczyć najtrudniejszą w życiu walkę?
źródło opisu: opis wydawcy
źródło okładki: LubimyCzytac.pl
Moja opinia:
Oto pierwsza książka, którą przeczytałam w 2025 roku.
Jak podobała mi jedyna powieść autorstwa Marty Lech-Białej?
Zapraszam do zapoznania się z moją opinią…
Choć natura nie poskąpiła jej urody, los raczej jej nie oszczędzał.
Straciła rodziców, brat od lat przebywa w więzieniu…
Tymczasem dziewczyna zbliża się do jednego z lekarzy, z którymi pracuje.
Młody, ambitny, pochodzący z dobrej rodziny, a do tego piekielnie przystojny.
Julia czuje, że wygrała los na loterii…
Niestety, jej wybranek ma tendencje do urządzania scen zazdrości i niekontrolowanych wybuchów złości…
Czytając to, myślałam sobie „Uciekaj kobieto! …I to szybko…”
Ona niestety, została..
Choć jak się okazało, nie była akceptowana przez rodzinę Tomka…
Gdy trafia do szpitala, ukochany z pozoru jest bardzo opiekuńczy, walczy o jej życie…
Co takiego się wydarzyło?
Na scenę wkracza w tym momencie Karina.
Jaką rolę odegra w życiu Julii i Tomka?
Gdy wydaje się, że nasza bohaterka, pokonała już najtrudniejsze przeszkody, a jej sytuacja życiowa, zaczyna się stabilizować, otrzymuje kolejny cios…
…kolejne problemy zdrowotne…
Na co Julia zachoruje tym razem?
Czy uda jej się przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu?
Do tego dziewczyna jest zawsze dla wszystkich miła i pomocna…
Nawet dla osób, które ją ranią…
To może drażnić czytelnika, fakt…
Moim zdaniem powieść zdecydowanie dla kobiecego odbiorcy…
Trochę szkoda… choć od debiutu minęło już ładnych kilka lat…
Mam cichą nadzieję, że jeszcze kiedyś Pani Marta, skusi się by sięgnąć ponownie po pióro(bądź klawiaturę 😊).
Komentarze
Prześlij komentarz