June Nealon była szczęśliwą żoną i
matką, przed którą rozciągała się perspektywa wielu lat radosnego rodzinnego
życia. W jednej chwili jej świat się zawalił, zamieniając życie w nieustanne
oczekiwanie - na zabliźnienie ran, na dopełnienie sprawiedliwości, na cud. Shay
Bourne ma wkrótce umrzeć. Nie znalazł nigdy swojego miejsca na ziemi, nie ma
już nic do zaoferowania światu. W pewnym momencie staje przed szansą odkupienia
swoich win i błędów. Aby tak się stało Claire Nealon, córka June, musi przyjąć
od niego bardzo szczególny dar. Michael Wright zdecydował się poświęcić życie
Bogu. Kiedy jednak osobiście poznaje Shaya Bourne'a, zostaje zmuszony do
zakwestionowania założeń swojej religii, spojrzenia w innych kategoriach na pojęcie
dobra i zła. I na samego siebie.
źródło opisu: opis wydawcy
źródło okładki: LubimyCzytac.pl
źródło okładki: LubimyCzytac.pl
Moja opinia:
Czy
można pogodzić się ze stratą?
Czy
jest cena, za którą możemy uzyskać odkupienie win?
Czy
można dwukrotnie przeżyć ten sam ból?
Czy
każda strata boli tak samo?
Czy
śmierć bywa lepsza od życia?
Na
te trudne pytania, próbuje znaleźć odpowiedzi Jodi Picoult, autorka powieści
„Przemiana”.
Jak
odebrałam utwór autorstwa Picoult?
Co
uważam na temat sposobu ujęcia danego tematu przez jedną z moich ulubionych
pisarek?
Zapraszam
do zapoznania się z moją opinią…
Główną
bohaterką jest June była szczęśliwą żoną Jacka i mamą małej Elizabeth.
Niestety,
jej mąż zginął w wypadku samochodowym, zostawiając ją samą z malutką córeczką.
Kobieta
sądziła wówczas, że nic dobrego w życiu już jej nie spotka.
Myliła
się…
Policjant,
który poinformował ją o śmierci Jacka, otoczył opieką obie samotne i zagubione
istoty-June i Elizabeth.
Po
pewnym czasie, kobieta pokochała Kurta i wyszła za niego za mąż.
Gdy
oczekiwali drugiego dziecka, wydarzyła się w życiu June Nealon kolejna
tragedia-Kurt i Elizabet zostali zastrzeleni przez Shay’a, chłopaka
remontującego ich dom/
Kobieta
po raz kolejny straciła męża, tym razem straciła również ukochaną córeczkę.
Pocieszeniem
i osobą trzymającą Panią Nealon przy życiu jest malutka Claire.
Gdy
Klara się urodziła, lekarze stwierdzili u niej wadę serca. Jedynym ratunkiem
jest przeszczep.
June,
która nie może pogodzić się z przeszłością, postanawia za wszelką cenę ratować
życie córki.
A
cena wydaje się być wyjątkowo wysoka…
Serce
dla Claire postanawia przekazać człowiek, którego jej matka wolałaby nigdy
więcej nie spotkać, mianowicie Shay Bourne, oczekujący na wyrok śmierci zabójca
ojca dziewczynki oraz jej siostry.
Jednak,
aby doszło do przeszczepu muszą zostać spełnione dwa warunki:
June
musi zgodzić się na przyjęcie organu.
Musi
zostać zmieniony sposób dokonania egzekucji.
W
USA karę śmierci wykonuje się, bowiem najczęściej podając śmiercionośny
zastrzyk. Wtedy jednak serce skazanego nie nadawałoby się do przeszczepu.
Shay’owi
pomagają ubiegać się o tę ważną zmianę dwie osoby:
Michael,
ksiądz katolicki, będący jego duchowym przewodnikiem.
Ksiądz
jednak skrywa pewną ważną tajemnicę, mianowicie znał wcześniej swego
podopiecznego. W jakich okolicznościach się poznali?
Drugą
osobą jest prawniczka Maggie, będąca nowym wcieleniem Bridget Jones.
Ojciec
adwokatki jest rabinem.
Gdy
obydwoje pracują by pomóc więźniowi osiągnąć cel, w więzieniu zaczynają dziać
się rzeczy przedziwne- Śmiertelnie chory więzień zdrowieje, z kranów zaczyna
płynąć alkohol. Przez opinię publiczną Bourne zaczyna być nazywany Mesjaszem.
Czyżby
faktycznie był nowym wcieleniem Jezusa? A może sprytnym oszustem?
Dodatkowo
Shay twierdzi, że dla Elizabeth śmierć była najlepszym wyjściem. Dlaczego tak
uważa?
Czy
June zechce przyjąć jego serce dla Claire?
Wpływ
na jej decyzję będzie miała tajemnicza kobieta imieniem Grace. To ona ujawni
nowe, nieznane fakty o oczekującym na egzekucję mężczyźnie.
Kim
jest owa zasłaniająca twarz postać?
Czego
dowie się od niej Pani Nealon?
Na
te wszystkie pytania, odpowiedzi znajdziecie w „Przemianie”
Dzięki
postaciom Michaela i Maggie, możemy
dowiedzieć się w jaki sposób do kwestii takich jak kara śmierci,
oddawanie narządów do przeszczepu, podchodzą wiara katolicka i judaizm.
Szczerze
przyznaję, że osobiście nie lubię rozważań na tle religijnym, a Pani Picoult
poświeciła im „lwią część” swej powieści.
Skutkiem
tego był fakt, że książkę czytałam blisko półtorej miesiąca.
Ostatnio
pisałam, że pozycja pod tytułem „Pół życia” mi się nie podobała.
Niestety,
„Przemiana” jest moim zdaniem dużo gorsza…
Komentarze
Prześlij komentarz