Małgorzata Warda "Miasto z lodu"


Agata ma 13 lat i prawie nie zna swojej matki, kiedy ta zabiera ją w podróż po Polsce. Osiedlają się w małej górskiej miejscowości, gdzie próbują na nowo nawiązać więź. Piękna, samotna kobieta wzbudza duże zainteresowanie mężczyzn, wolnych i żonatych. Dwie "obce" szybko stają się głównym tematem plotek. W miarę upływu czasu niechęć, a nawet wrogość ludzi z miasteczka rośnie. Pewnego ranka Agata zostaje znaleziona w górach- w stanie krytycznym. Nie wiadomo, co stało się dziewczynce. Lekarze walczą o jej życie, policja i dziennikarze rozpoczynają dochodzenie. Z każdą chwilą objawiają się nieznane oblicza bohaterów dramatu: matki, dyrektorki szkoły, koleżanek, mieszkańców miasteczka. Nowego znaczenia nabierają słowa "odpowiedzialność" i "manipulacja". Niemym świadkiem wydarzeń jest pogrążona w śpiączce Agata.

źródło opisu: Prószyński i S-ka, Edipresse 2017
źródło okładki: lubimyczytac.pl

Moja opinia:
Teresa ma obecnie 31 lat. Gdy miała 18, urodziła Agatę. Wtedy też zdiagnozowano u niej Chorobę Afektywną Dwubiegunową(ChAD). Przez wiele lat leczyła się w szpitalach, bądź po prostu znikała z domu-a to pracując jako „modelka”, a to zwyczajnie imprezując. Małą Agatkę wychowywała wtedy babcia. Dlaczego nie ograniczyła swojej córce praw rodzicielskich? To pytanie zadawałam sobie przez cały okres, czytania książki.
Teraz, kiedy dziewczynka ma 13 lat, Teresa wyrywa ją ze znanego jej środowiska i wywozi na drugi koniec Polski, do miasteczka w górach. Dlaczego? Może próbuje uciec przed matką? Twierdzi, że kontroluje swoją chorobę. Czy aby, na pewno?
W nowym miejscu, wykorzystując swoją urodę, znajduje pracę i kochanka-własnego szefa.
Szybko znajduje się też na językach lokalnej społeczności-że atrakcyjna, flirtuje z mężczyznami, prowokuje.
Pewnego wieczoru, gdy wraca z pracy, zostaje napadnięta. Wielu jednak uważa, iż sama jest sobie winna. Choć kobieta, będąca ofiarą, nigdy nie powinna być obarczana winą, w małych, hermetycznych społecznościach, ludzie zawsze bronią „swoich”.
Skupiona na własnych kłopotach, nie zauważa problemów córki….
Agata musiała wyjechać daleko od ukochanej babci, zmienić szkołę, zacząć(przynajmniej próbować) opiekować się matką. To dużo, dla małej dziewczynki.
Dodatkowo w nowej szkole, nie czuje się dobrze, nie jest akceptowana.
Pewnego dnia, przypadkowa turystka, znajduje w górach ciało dziewczyny. Ofiara jest nieprzytomna, nie ma butów, ma odmrożone stopy.
Gdy Agata trafia do szpitala zaczyna się walka o jej życie.
Ludzie zaczynają oceniać Teresę, że jest złą matką, że zaniedbywała córkę.
Kiedy rozpoczyna się śledztwo, większość ludzi umywa ręce. Koleżanki twierdzą, że nie znały dobrze dziewczynki, nauczyciele, że była niedostosowana, dyrektorka szkoły, że placówka „wychowuje do godziny siedemnastej”.
Okazuje się, że nastolatka nagrywała filmy na YouTube, opowiadała w nich o swoich problemach. Próbowała też prosić ludzi o pomoc. Dlaczego wcześniej nikt nie zareagował?
Czy to co przydarzyło się mojej imienniczce, to faktycznie, jak twierdzi policja, próba samobójcza? Czy dziewczyna z tego wyjdzie?
Tego wszystkiego dowiecie się, czytając „Miasto z lodu”.
Lektura tej powieści przypomniała mi o „Trzech małpach” zakrywających kolejno-uszy, usta i oczy. W kulturze zachodniej, często są symbolem przyzwolenia na zło i odwracaniem od niego wzroku.
Czasem wolimy nie widzieć, nie słyszeć, nie zabierać głosu, aby samemu mieć spokój. Może jednak czasem warto otworzyć oczy, nastawić uszu, i zacząć mówić o cierpieniu innych? Może warto pokazać, że nie mamy serca „skutego lodem”?
Możliwe, że dzięki temu, uda się uniknąć tragedii kolejnego dziecka, bądź osoby dorosłej, potrzebującej pomocy.
Nadchodzą Święta. Często szykujemy wtedy paczki dla ubogich, zostawiamy jedno wolne nakrycie przy wigilijnym stole. To bardzo piękna i szlachetna tradycja.
Warto jednak  mieć otwarte serce, każdego dnia w roku, nie tylko od święta.



Komentarze