Robert Rient "Chodziło o miłość"

 


Arek jest dziennikarzem, sterroryzowanym przez swoją kotkę rozwodnikiem, korzystającym raz w tygodniu z terapii.

Justa uwielbia długie koszule, seks i niespodzianki, czasami mieszka w szpitalu psychiatrycznym. Znajdują fragmenty siebie w przyjaźni, czułości, chorobie, cały czas zmierzając w kierunku miłości albo tego, czym chcieliby, by ona była.
Opowieść wywołuje łzy, zarówno z powodu wzruszenia, jak i sporej dawki humoru.
Literatura środka w mistrzowskim stylu.

źródło opisu: opis wydawcy
źródło okładki: LubimyCzytac.pl

Moja opinia:
 
Bywają książki, które czytamy jednym tchem, bywają takie które „smakujemy” powoli.
Są też i takie przez które ciężko przebrnąć…
Do której kategorii należy powieść, którą pragnę dziś Wam przedstawić?
Serdecznie zapraszam do zapoznania się z moim postem…
 
„Chodziło o miłość” to debiut literacki Roberta Rienta(właśc. Łukasza Zamilskiego).
Głównym bohaterem powieści jest dziennikarz Aureliusz Kic.
Mężczyzna nie lubi swego imienia, więc przedstawia się jako Arek.
Poznajemy go w momencie, gdy rozwodzi się ze swoją żoną Magdą.
Niedługo potem, przed gabinetem psychoterapeutki, poznaje piękną Justę, w której niemal z miejsca się zakochuje.
Justa, czyli Justyna, ma zdiagnozowaną Chorobę Afektywną Dwubiegunową, czyli nieuleczalne i ciężko poddające się terapii zaburzenie psychiczne.
Pomyślałam-Bohaterze uciekaj!
Arek jednak nie uciekł… Zaczął wręcz coraz bardziej angażować się w relację z kobietą.
Bohater często wraca wspomnieniami do swojego dzieciństwa, rozbitej rodziny, chorej matki i kontrolującej babki.
Opisuje dosyć szczegółowo związki łączące go z poszczególnymi członkami rodziny…
Bardzo chce odnaleźć i nawiązać kontakt ze swoim ojcem…
Czy mu się to uda?
Arek posiada również (dosyć) wąskie grono znajomych, z którym łączą go w miarę bliskie relacje.
Częste spotkania poświęcają głównie na rozmowy o miłości i kontaktach damsko-męskich.
Nieliczne chwile samotności bohater poświęca na zabawę ze zwierzakiem oraz dołączanie do dziwnych grup na portalu społecznościowym.
Na przykładzie Aureliusza widzimy też dynamikę więzi z terapeutką, oraz przebieg terapii widzianej z perspektywy pacjenta.
Na jego życie wpływa też brak przepracowania problemu rozbitego małżeństwa oraz nieumiejętność odcięcia się od byłej żony.
Gdy jego ukochana trafia do szpitala psychiatrycznego, okazuje się, że była źle zdiagnozowana.
Co rzeczywiście dolegało kobiecie?
Dzięki temu wątkowi, czytelnik ma możliwość poznać realia „życia w psychiatryku”…
 
Czy Arek poukłada sobie relacje z bliskimi?
Czy dwie zaburzone osoby mogą stworzyć stabilny związek?
Czy prosto jest odnaleźć miłość?
 
Książka podejmuje szereg bardzo ciekawych oraz trudnych tematów…
Jednak jej potencjał jest, w moim odczuciu, nieco zmarnowany.
Fakt, miejscami wzrusza, bądź bawi do łez…
Jednak przez większość czasu niestety… męczy…
Nie wiem, czy chodzi o styl, czy o natłok nieszczęścia wylewającego się z jej kart…
 
Nie polubiłam Aureliusza, Justy i ich znajomych…
Z bohaterów polubiłam jedynie Ditę…
Kim jest?
Być może przekonacie się, jeśli sięgniecie po debiutancką powieść Roberta Rienta…
 
Autorowi postaram się dać drugą szansę…

Komentarze