Paweł Kapusta "Pandemia. Raport z frontu"

 


Pandemia zmieniła życie większości z nas.
Dziś żyjemy w rzeczywistości, którą staramy się oswoić mianem „nowej normalności”.
Co działo się na linii frontu podczas pierwszej fali zachorowań na koronawirusa?
Jak wyglądały te pełne napięcia, obaw i dramatów dni?
Jak sobie radzili ratownicy medyczni, pielęgniarki, diagności laboratoryjni – osoby bezpośrednio stawiające czoła nowemu zagrożeniu i walczące o życie i zdrowie innych?
Pracownicy hospicjów, sprzedawcy w dyskontach, funkcjonariusze służby więziennej, listonosze, pracownicy zakładów pogrzebowych, nauczyciele, w końcu pacjenci – zarówno ci zmagający się z koronawirusem, jak i cierpiący z powodu innych chorób oraz utrudnionego dostępu do lekarzy… ich życie też stanęło na głowie.
Przeczytajcie tę mocną, chwilami wstrząsającą i do bólu prawdziwą reporterską relację Pawła Kapusty, który dokumentował przebieg pandemii w Polsce od jej oficjalnych pierwszych chwil. To opowieść z wielu perspektyw. Również osobistej, bo w sierpniu koronawirus dopadł także jego.
Uzupełnieniem są pogłębione wywiady z „twarzami” walki z pandemią: ministrem zdrowia, profesorem Łukaszem Szumowskim oraz profesorem Krzysztofem Simonem. Głos zabierają także profesorowie Witold Orłowski i Marcin Król.

źródło opisu: opis wydawcy
źródło okładki: LubimyCzytac.pl

Moja opinia:

To prawda, pandemia zmieniła życie większości z nas!
Ba, można pokusić się o stwierdzenie, że wszystkich ludzi na całym świecie…
Wpłynęła tak samo na mnie, jak na każdego z Was…
Powstało też o niej wiele książek: obyczajowych, kryminałów, ale przede wszystkim reportaży.
I to właśnie one, w mojej ocenie, są najbardziej wartościowe. Przedstawiają bowiem rzeczywistość taką, jaką była i jest….
Gdy „koronawirus” dotarł do naszego kraju, większość osób, śledziła codzienne doniesienia o ilości nowych zakażeń, nowych obostrzeniach, sytuacji w służbie zdrowia, itd…
Większość również się bała… Każdy ma w rodzinie, lub wśród znajomych, kogoś starszego, chorego, należącego do grupy ryzyka…
Paweł Kapusta w swojej książce przedstawia punkt widzenia wielu osób… ratowniczki medycznej, rolnika, pracownika supermarketu, itd…
Ci ludzie opowiadają jak pandemia wpłynęła na ich życie…
Najbardziej poruszyły mnie dwie relacje, a mianowicie, pracownicy hospicjum, która opisuje, jak trudno jest, gdy bliscy, nie mogą mieć kontaktu z umierającym krewnym.
A po drugie, mamy chorego na raka dziecka, która walczy o możliwość leczenia, a pandemia bardzo to utrudnia.
Autor przedstawia też punkt widzenia byłego ministra zdrowia Łukasza Szumowskiego oraz jednego z czołowych epidemiologów kraju profesora Krzysztofa Simona.
Nie chcę oceniać tych wywiadów, bowiem każdy ma swój pogląd na sytuację….
Bardzo zainteresowała mnie wypowiedź, nieżyjącego już, niestety, profesora Marcina Króla, filozofa polityki. Pan profesor przybliża nam, jak koronawirus zmienił kontakty społeczne…
 
****
 
Z pandemią walczymy już drugi rok, wiele się zmienia, nie tylko w Polsce…
Dlatego też bardzo chętnie przeczytałabym „drugą część” reportażu Pana Kapusty.
Mamy nowego ministra zdrowia, nowe zasady, kolejne fale zachorowań, nowe mutacje wirusa…
Wiele się zmieniło od czasu wydania tej książki(wrzesień 2020)…
Nie sposób również przedstawić w jednej książce, historie wszystkich grup społecznych.
Autor przedstawia jednak własną…dzięki czemu, czytelnik dowiaduje się, jak dziennikarz przechodził Covid-19.
Przyznam szczerze, że chętnie przeczytałabym "drugą część" tej książki, gdyby takowa, oczywiście powstała...
 
****
 
Również chcę podzielić się z Wami moją historią, czyli opisać jak koronawirus wpłynął na życie osoby niepełnosprawnej, wymagającej regularnej fizjoterapii…
 
W styczniu 2020 zaczęłam współpracę z nowym fizjoterapeutą neurologicznym, jednocześnie kontynuując pracę z osteopatą, który zajmował się mną już od paru miesięcy…
W marcu, koronawirus wkroczył do Polski…
Niemal od razu Pan od neurologii odwołał zajęcia na czas nieokreślony, choć osteopata zajęcia prowadził.
Po jakimś tygodniu-dwóch zostało wydane zalecenie Krajowej Izby Fizjoterapeutów(KIF), aby zajęcia odwołać na 2 tygodnie…
Ok, to taki odpoczynek…
Potem kolejne zalecenie by przyjmować przypadki zagrożone pogorszeniem stanu zdrowia, a ja takim przypadkiem jestem.
Osoba prowadząca Osteopatię natychmiast ustaliła ze mną nowy grafik i wznowiliśmy zajęcia…
Oczywiście z maskami, rękawiczkami i płynami dezynfekującymi.
Niestety, Pan od neurologii milczał…
Gdy w końcu przyjechał, stwierdził, że do mnie chciał przyjeżdżać, jak najmniej bo stanowię zagrożenie… mianowicie moi bliscy wychodzą do pracy, sklepu…
Nie wierzę jednak by bliscy innych pacjentów, siedzieli non-stop zamknięci w domach…
Poczułam się „gorszym” pacjentem…
We wrześniu mój ojciec wyjechał do sanatorium i stamtąd, pomimo wszystkich rzekomych obostrzeń wrócił chory…
Lekarz z tamtego ośrodka stwierdził zapalenie gardła..
Jednak pracodawca mojego ojca wymagał wykonania testu, przed wznowieniem pracy…
I tutaj szok-Wynik pozytywny!
Ojciec na izolację, ja z mamą na kwarantannę…. jak miało się okazać bardzo długą…
Towarzyszył nam ogromny stres, dobrze wiedziałam, że jeśli zachoruję, będę miała bardzo duże szanse na ciężki przebieg choroby i śmierć…
Kilka osób z moją chorobą zmarło…
Oczywiście, moja rehabilitacja została na bardzo długo odwołana.
Po jakimś czasie, pojawiły się bóle mięśni, zawroty głowy…
Niestety, kolejne testy dawały ojcu również wynik pozytywny, więc izolację przedłużano…
Dopiero lekarz epidemiolog podczas konsultacji wyjaśnił, że testy PCR mogą dawać fałszywe wyniki i nie oznaczają one aktywnego zakażenia.
Ojciec wrócił do pracy, a ja powinnam wznowić terapię, jednak okazało się to trudniejsze niż sądziłam…
Osteopata, owszem do pracy, wrócił, rehabilitant neurologiczny- nie…tłumacząc, że musi dbać o swoich pacjentów…
Po kolejnym miesiącu oczekiwania, zadzwoniłam z pytaniem, czy mam sobie kogoś poszukać na jego miejsce… Wtedy dopiero się zmaterializował…
Można pomyśleć, że owszem, człowiek bardzo ostrożny, dbający o pacjentów, jednak raczej nie…
W czerwcu tego roku zaszczepiłam się przeciw Covid-19… Nie twierdzę, że było to przyjemne, szczególnie drugą dawkę przeszłam dosyć ciężko, ale konieczne…
A fizjoterapeuta? „Nie on się nie zaszczepi”… Maski też mu przeszkadzają i zawsze ma odsłonięty nos.
Gdy go upominam, zaczyna się śmiać…
Czy jego zachowanie to ostrożność?
W mojej ocenie, raczej „koronalenistwo”. Niektórym osobom epidemia jest, po prostu na rękę.
I to nie jest tak, że on nie lubi pracy ze mną…Mam wrażenie, że On nie lubi pracy, samej w sobie…
 
****
 
 
Na koniec trochę humoru:
Wiosną tego roku,  na Covid-19 zachorował mój ulubiony sportowiec. Niestety, nie było to zakażenie bezobjawowe.
Trochę bałam się jego powrotu po izolacji, gdyż wielu jego kolegów miesiącami odbudowuje swoją dyspozycję po zachorowaniu…
On wrócił i po poł roku odniósł swoje największe zwycięstwo- wygrał najcenniejszy  tytuł  w swej dotychczasowej karierze.😍
****

Kliknij poniżej, aby przeczytać opinie o innych pozycjach związanych z tematyką epidemii:

Komentarze