Emilka, kot podrzucony



 
Od czasu do czasu, piszę na nieco bardziej osobiste tematy niż książki i kosmetyki.
Dziś chciałabym poruszyć temat porzucania zwierząt, a zarazem przedstawić historię wyjątkowej istotki.
11 lat temu do naszej rodziny dołączyła piękna, mądra i trochę zdystansowana kotka brytyjska-Emma(brytyjski kot, brytyjskie imię).



Kilka miesięcy potem dodaliśmy do niej psa-wymarzonego przez nas Akitę imieniem Bohemian(imię nadane przez hodowcę).
Pies jest stwierdzę nieskromnie na tyle ładny, że ludzie często zatrzymują się przed naszym domem by go obserwować.
 


Nasze zwierzaki od tego czasu stały się naszymi pupilami, rozpieszczanymi do granic możliwości.
Nikt nie pomyślał nawet o kolejnym futrzanym przyjacielu.
 
Na początku listopada  na naszej ulicy wydarzyło się jednak coś, czego do dziś nie mogę pojąć.
 Przed naszym domem znajdowały się 3 kociaki z kotką, prawdopodobnie podrzucone.
Miały niestety bliskie spotkanie z wilczurem sąsiadów.
2 kociaki i matka w wyniku tego zdarzenia uciekły, jeden trafił do naszego ogrodu i przesiedział w krzakach prawie 2 dni, gdyż za nic nie chciał wyjść.
Gdy jednak zdecydował się opuścić swoją kryjówkę, zabraliśmy go do domu.
Kotek okazał się bardzo kontaktowy i ufny.
Po tygodniu bezowocnego i niezbyt chętnego poszukiwania mu domu, zdecydowaliśmy, że zostanie u nas.
Kot trafił na wizytę kontrolną do lekarza weterynarii.
Zwierzątko okazało się być kotką, mającą około 6 tygodni, na pewno wychowaną w domu(korzysta ze żwirku, tuli się do ludzi).
Nie mogłam uwierzyć, że jest aż ta malutka.
Dostała imię Emilka(żeby pasowało do Emmy), jest żywym, wesołym kociakiem, który bardzo lubi moje kolana i moje łóżko.
Bardzo szybko zjednała sobie całą ludzką rodzinę, choć nie zwierzęcą.
Ale wierzę, że i oni w końcu ulegną jej urokowi.
Jest bowiem coraz lepiej.
Weterynarz stwierdził, że Bohemian ją omija bo boi się zrobić jej krzywdę.
A Emma pomału się przekonuje...



Emilka znalazła ciepły dom, jednak wiele zwierząt w jej sytuacji umiera.
Zastanawiam się, jakim trzeba być… człowiekiem by wyrzucić takie maleństwo.
Moja mama stwierdziła, że „ten, kto to zrobił, powinien mieć jelitówkę, codziennie do końca życia”.
Może to, co napiszę na końcu będzie banalne:
Jeśli nie chcesz by twoja kotka miała młode, wysterylizują ją(Emma przeszła taki zabieg, małej też go planujemy).
Jeżeli ze względów zdrowotnych, ekonomicznych, bądź jakichkolwiek innych nie możesz mieć zwierzaka, oddaj go w dobre ręce, lub odwieź do schroniska, by miał szansę na dobrą opiekę.
Nie wyrzucaj na ulicę czy w lesie. To okrutny wyrok na naszych futerkowych przyjaciół…
 

Komentarze