Natasza Socha "Macocha"


Przezabawna i ciepła opowieść o tym jak trudno pokochać obce dziecko. Szczególnie jeśli ono jest dorastającą panną, ma pryszcze i dość szczególny światopogląd…
Roma wzięła ślub z fajnym facetem. Mogli żyć długo i szczęśliwie gdyby nie to, że pewnego dnia w drzwiach ICH mieszkania stanęła JEGO córka...
Roma dobiega trzydziestki, kocha i jest kochana przez swojego męża - weterynarza Bruna.
Sielanka zostaje brutalnie przerwana przez wtargnięcie w ich spokojne życie czternastoletniej Kasi, córki Bruna z pierwszego małżeństwa.
Niezależna, czasami lekkomyślna i zupełnie do tego nieprzygotowana Roma zostaje z dnia na dzień macochą krnąbrnej i bezczelnej dziewczyny o niewyparzonym języku.
Czy uda im się do siebie zbliżyć? Czy dwie tak silne osobowości potrafią żyć pod jednym dachem?
Jak zachowa się w środku tego huraganu Bruno?
Dowcipna i wzruszająca powieść o nietypowej rodzinie w nietypowej sytuacji.


źródło opisu: Filia

źródło okładki: Filia


Moja opinia:

Po raz kolejny miałam okazję zapoznać się z twórczością autorki, której książek nigdy wcześniej nie czytałam.
Jak wypadło moje pierwsze spotkanie z prozą Nataszy Sochy? Jakie wrażenie wywarła na mnie jej debiutancka powieść pod tytułem „Macocha”?
Zapraszam do zapoznania się z moją opinią…
Powszechnie uważa się, że bycie drugą żoną rozwodnika, nie jest łatwe. Była małżonka, dzieci z poprzedniego związku i wszelkie problemy z tym związane…
Nie dotyczy to jednak bohaterki stworzonej przez Nataszę Sochę-Romy.
Kobieta ma 30 lat, dosyć przyjemną pracę w kafejce internetowej i ogólnie wiedzie sielskie, anielskie życie u boku przystojnego i kochającego męża Bruna. Mężczyzna nie ma problemów z byłą partnerką, a swą nastoletnią córkę pokazał Romie tylko raz i to na zdjęciu.
Roma uważa swe życie za niemal idealne i myśli, że nic nie może zakłócić jej spokoju.
Pewnego dnia w drzwiach domostwa Państwa Lankoczów staje brzydka, pryszczata i pyskata dziewucha. Okazuje się, że to Kasia, córka Bruna. Dziewczę oświadcza, że od tego momentu, będzie mieszkać z ojcem.
I tak Roma staje się „macochą”, a marzenia o spokojnym życiu może snuć jedynie przed snem.
Krnąbrna, niegrzesząca urodą oni zapałem do nauki pasierbica, dezorganizuje życie małżeństwa, przez co kobieta szczerze jej nie lubi.
Do tego Kasia potrafi idealnie manipulować otoczeniem: Ojcem, babcią, nawet „babcochą”, czyli matką Romy. Wszyscy ją uwielbiają!
Ale Roma Lankocz nie ulega temu zachwytowi. Ciągle myśli jak pozbyć się tego „potworka” ze swojego domu i życia.
Zastanawia się nad kilkoma rozwiązaniami: otruciem(zbyt drastyczne), daleką podróżą(zbyt drogie), wysłaniem do klasztoru(niemożliwe), odesłaniem do matki(również niemożliwe).
Hmm… zostaje więc liczyć na los. Ten jednak za nic nie chce się do sfrustrowanej 30-latki uśmiechnąć.
Dodatkowo Roma zaczyna się starzeć… i to w oczach… cóż głównie własnych,  ale jednak…
Musi też zmienić pracę…
Wszystkie te problemy zaczęły się gdy zyskała „córkę”.
Kobieta nie lubi dzieci, ani małych, ani nastoletnich. .. a Kasia tylko utwierdza ją w tym przekonaniu.
Na Gadu-Gadu zaczyna korespondować z bohaterką,  „Amor”. Kim jest i jaki będzie mieć wpływ na życie żony Bruna?
Nagle pojawia się szansa na to żeby marzenie Romy się spełniło… Jaka będzie jej reakcja na dobrą wiadomość?
Aby się o tym dowiedzieć przeczytajcie, koniecznie, „Macochę”.
Powieść jest pisana w formie dziennika, dzięki czemu dużo szybciej mi się ją czytało.
Nie ukrywam, że lubię lekturę wszelkiego rodzaju dzienników.
Perypetie głównej bohaterki i jej bliskich są opisane w przezabawny sposób. Wielokrotnie podczas lektury chichotałam bądź wręcz wybuchałam śmiechem.
Już nie pamiętam, kiedy ostatnio, równie dobrze bawiłam się, czytając książkę.
Autorce mogę pogratulować umiejętności rozbawienia czytelnika do łez i bólu brzucha. A moim zdaniem, to duża sztuka.
Chętnie sięgnę po inne pozycje napisane przez Nataszę Sochę.
Jeśli są choć w połowie tak dobre jak jej debiutancka powieść, to zdecydowanie, warto poświęcić im czas.
Z całego serca polecam „Macochę”. Szczególnie jeżeli macie ochotę na dobrą rozrywkę

Komentarze