Katarzyna Rygiel "Ekspedycja Kolitz"

Lata osiemdziesiąte XIX wieku. Cysterski klasztor w niemieckiej miejscowości Kolitz powoli popada w ruinę. Do zniszczenia kilkusetletnich murów starają się nie dopuścić przysłani z Berlina fachowcy, wśród których jest Otto Kleist. Młody historyk rusza śladem zmarłego przed laty ojca i rozpoczyna w Kolitz prywatne poszukiwania. Zamierza odkryć sekret budowli, podejrzewając, że ma on związek z rodzinną tragedią. Ponad sto lat później tropem tajemnicy sprzed wieków podąża kilkoro archeologów. Rozwiązanie zagadki wydaje się bliskie... Jednak nie tylko klasztor ma coś do ukrycia. Gdy teraźniejszość coraz mocniej splata się z przeszłością, bieg wydarzeń komplikują nietypowe zainteresowania poszukiwaczy, podjęte kiedyś błędne decyzje i kobieta, której trudno się oprzeć.

źródło opisu: http://www.zysk.com.pl/pl/
źródło okładki: http://www.zysk.com.pl/pl/

Moja opinia:
Przyznam, że czytałam tę książkę już raz-kilka lat temu. Wtedy wydała mi się dosyć nużąca.
Niedawno postanowiłam dać jej szansę po raz drugi. Zobaczcie, czy zmieniłam zdanie i polubiłam, opisaną w niej historię i jej bohaterów.
Katarzyna Rygiel, autorka omawianej powieści, jest z zawodu archeologiem.  Takie też grono zawodowe, stanowią bohaterowie „Ekspedycji Kolitz”.
W wsi Kolice, mieszczącej się nieopodal Szczecina, trwają prace archeologiczne. Prowadzi je Piotr Kondratowicz, wraz z grupą studentów. Badających interesują szczególnie cmentarz i zabytkowy klasztor znajdujące się w miejscowości.
Szef grupy prosi o pomoc w badaniach swoją byłą narzeczoną- antropolog dr Ewę Zakrzewską.
Długonoga, ruda, piękność o niespotykanej inteligencji, od razu zdobywa serca męskiej części ekspedycji, w przeciwieństwie do dziewcząt. Tak, kobiety, nie lubią takich „ideałów”.
Powiem Wam, że mojej sympatii, główna bohaterka, również nie zdobyła. Kojarzyła mi się z młodszą, piękniejszą wersją Temperance  Brennan(bohaterki cyklu „Kości” autorstwa Kathy Reichs). Jednak amerykańska antropolog była bardziej skupiona na pracy, niż na wzbudzaniu zachwytu u mężczyzn.
Ponadto pomyślałam, że współpraca z byłą partnerką, jest niczym odgrzewany kotlet-może zaszkodzić. I faktycznie, uczucie Piotra odżyło, a On sam stał się zazdrosny i poirytowany.
Sama Ewa „wpadła w oko” Robertowi, najstarszemu studentowi z grupy. Chłopak nazywa ją „Tytanią- królową elfów”(W. Szekspir „Sen nocy letniej”). Aby być blisko, proponuje kobiecie zwiedzanie klasztoru.
Podczas eskapady pod posadzką kościoła znajdują dziennik. Jego autorem był XIX-wieczny historyk Otton Kleist. Z treści jego zapisków wynika, iż ojciec Otta zginął przez jakiś skarb ukryty w Kolitz. Młody chłopak postanowił wyruszyć śladami ojca. I to dość dosłownie…
Po paru dniach archeolodzy odkrywają szkielet należący do autora pamiętnika. Ewa stwierdza, że został On zamordowany.
Od tej chwili, razem z Robertem, pragną odkryć tajemnicę Kleista i odnaleźć to czego szukał. Nie jest to jednak łatwe, w sprawie jest zbyt wiele niewiadomych, a ludzie których spotykają są średnio przychylni. Jedną z tych osób jest zagraniczny turysta, zwany przez Nich „Wikingiem”. Czego ktoś taki może poszukiwać w małej wiosce?
Po pewnym czasie Robert i Ewa kłócą się i każde z nich z osobna próbuje rozwikłać zagadkę z przeszłości.
Ewie pomaga Tomasz, który jest a raczej był dla Niej kimś bardzo ważnym. Kto to jest?
Okazuje się, że idealna piękność, usiłująca odkryć tajemnicę z przeszłości, ma swoje własne niezbyt ładne sekrety… Może wcale nie jest taka doskonała? Co ukrywa?
Jaka jest tajemnica śmierci Ottona Kleista?
Tego dowiecie się po lekturze „Ekspedycji Kolizt”.
Powieść jest moim zdaniem średnia, ale autorce dam szansę. Może kolejne tomy cyklu „Ewa Zakrzewska” będą ciekawsze, a główna bohaterka mniej irytująca…
O tym przekonam się(a Wy, wraz ze mną), już niebawem…

Komentarze